Czy anonimowość twórcy może przesądzić oprzyznaniu praw do jego własnych prac? Według Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej, jak najbardziej. Przynajmniej tak wynika ze sprawy dotyczącej najsłynniejszego znieznanych artystów – Banksy’ego.
Banksy to brytyjski artysta graficzny specjalizujący się wtzw. street arcie – jednej zdziedzin sztuk graficznych, polegających na umieszczaniu prac wprzestrzeni publicznej. Streetartowcy wykorzystują ściany, mury czy pociągi – słowem, wszystko na czym można malować. Street art nie posiada żadnych reguł działania, określonych struktur pracy, ani innych wyznaczników. Każdy artysta tworzy jak chce igdzie chce, przy czym wopinii odbiorców niekoniecznie jest to uznawane za działalność artystyczną, co wiąże się znajczęściej bezprawnym charakterem takich dzieł (z uwagi na samowolną ingerencję wprzestrzeń miejską). Ztego też względu, wielu twórców decyduje się na anonimowość, wszak wten sposób łatwiej uniknąć odpowiedzialności wmomencie, gdy praca zostanie uznana za wandalizm, aodpowiednie organy podejmą decyzję owymierzeniu sprawiedliwości.
Banksy działa od wielu lat, ajego prace są zawsze szeroko komentowane zuwagi na poruszane przez artystę tematy – m.in. kontrowersje związane zGuantanamo Bay, wykorzystywaniem zwierząt, inwigilacją nowoczesnych społeczeństw czy okupacją Palestyny. Do tej pory udało mu się zachować swoją tożsamość wtajemnicy, co doprowadziło jednak do niezwykle ciekawego przypadku zpunktu widzenia prawa autorskiego.
Sprawa dotyczy muralu namalowanego przez Banksy’ego w2005 r. wBetlejem. Dzieło jest uważane za jedno znajbardziej wymownych wtwórczości artysty – przedstawia postać protestującego, który zamiast koktajlem Mołotowa, rzuca bukietem kwiatów. Jest to twarda antyprzemocowa deklaracja stająca wkontrze do pogrążonej wkonfliktach zbrojnych ispołecznych rzeczywistości. W2017 r. firma Full Color Black zaczęła wykorzystywać grafikę do własnych celów komercyjnych, m.in. drukując kartki okolicznościowe zpracą Banksy'ego. Co ważne, 3 lata wcześniej prawnikom twórcy udało się zastrzec prawa do przedmiotowego dzieła, jednak obecnie – po latach sporu – Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej podjął decyzję, zktórej wynika, że artysta nie może zostać jednoznacznie identyfikowany jako autor pracy, ponieważ ukrywa swoją tożsamość. "Banksy decyduje się pozostać anonimowym, ajego prace to wdużej większości graffiti malowane na cudzej własności bez uprzedniej zgody właścicieli, anie prace malowane na płótnach lub ścianach swoich własnych posiadłości” – tłumaczą unijni urzędnicy. Trzeba przyznać, że Banksy, który na aurze tajemniczości zbudował swój estetyczny ispołeczny kapitał, został postawiony wbardzo trudnej sytuacji, która może doprowadzić do ujawnienia prawdziwego imienia inazwiska artysty.
Kwestia anonimowości wtwórczości nie jest nowym problemem iod lat poddaje się ją dyskusji. Należy jednak pamiętać opewnym rozgraniczeniu stojącym u podstaw zasad ochrony własności intelektualnej, które wyróżnia prawa autorskie osobiste imajątkowe. Majątkowe to uprawnienia ocharakterze materialnym, które zostały ukształtowane na wzór prawa własności. Jest prawem bezwzględnym – twórca ma wyłączne prawo do korzystania zdzieła, rozporządzania nim oraz pobierania korzyści zjego eksploatacji. Osobiste dotyczą więzi twórcy zutworem, np. uprawnieniem do nadzoru nad sposobem korzystania zutworu, oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania go anonimowo. Zgodnie zpolskim prawem sposób oznaczenia utworu nie wpływa na zakres ani tym bardziej powstanie praw majątkowych do niego. Tym samym wodniesieniu do utworu rozpowszechnionego anonimowo, prawa autorskie majątkowe przysługują wtakich samych ramach, jak wprzypadku autora podpisanego zimienia inazwiska. Potwierdza to również orzecznictwo polskich sądów. Wwyroku zdnia z23 listopada 2004 r., (sygn. I CK 232/04), Sąd Najwyższy stwierdził, że „Anonimowe opublikowanie utworu jest prawem twórcy, nie stwarza to jednak wżadnym wypadku domniemania, że twórca publikujący utwór upoważnia osoby do przejmowania jego twórczości”[1] Ciekawą interpretację problemu dostarcza także ZAiKS, na którego stronie możemy przeczytać, że „Podczas pozostawania autora anonimowym lub ukrywania się pod pseudonimem, wwykonywaniu prawa autorskiego zastępuje go wydawca, producent lub właściwa organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi np. ZAiKS (kompozytorów, tekściarzy, dramaturgów, choreografów...), ZPAP (plastyków), SARP (architektów).” [2]
W omawianej sprawie, sytuację komplikuje fakt, iż według mojej najlepszej wiedzy, Banksy nie korzysta zusług żadnej organizacji działającej na jego rzecz oraz nie wykorzystuje swoich prac wcelach komercyjnych – ciężko jest przecież sprzedać grafikę namalowaną na fasadzie budynku. Tego argumentu użyli również, przedstawiciele firmy Full Color Black, na początku sporu owyżej wspomniane kartki zgrafiką „Flower Thrower”. Wodpowiedzi na takie tłumaczenia, Baksy otworzył wLondynie sklep, wktórym umieścił produkty wykorzystujące stworzone przez siebie dzieła.[3] „Gross Domestic Product” (Produkt Krajowy Brutto) miał być odpowiedzią na zarabianiu na jego twórczości. Twórczości zaangażowanej społecznie ipolitycznie, której poprzez umieszczanie jej na przedmiotach użytku codziennego takich jak koszulki czy zegarki, odbiera się tożsamość isprowadza do czysto komercyjnej roli. Chciał wten sposób udowodnić, że ma prawa do swoich prac. Nie spodziewał się jednak, że ten happening zostanie wykorzystany przeciwko niemu iw tym miejscu wracamy do sprawy przed Urzędu ds. Własności Intelektualnej. Jedna zlinii argumentacyjnych dotyczyła właśnie „Gross Domestic Product”, asędziowie podejmujący omawianą decyzję stwierdzili, że produkty oferowane wsklepie były "niepraktyczne oraz ofensywne, aintencją Banksy'ego nie było użycie znaku towarowego do komercjalizacji dóbr, tylko obejście prawa, co jest niezgodne zuczciwymi praktykami".
Co może oznaczać takie rozstrzygnięcie? Jest to sygnał dla firm, które chcą zarabiać na komercjalizacji sztuki Banksy’ego. Oczywiście, spory dotyczące własności intelektualnej są rozpatrywane indywidualnie, jednak decyzja Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej może stanowić niebezpieczny wyłom dla przyszłych naruszeń. Jest to wyraźny sygnał dla podmiotów, które chcą zarabiać na kradzionej twórczości – możecie spodziewać się bezkarności. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie, asprawa Banksy’ego znajdzie swój szczęśliwy artystyczny finał. Może to trochę naiwne, ale liczę, że powrócimy do traktowania sztuki znależną jej estymą iprzestaniemy ją sprowadzać do roli produktu, który ma przynosić zysk.
Autor:Paweł Kowalewicz